czwartek, 22 kwietnia 2010

Oto co się stało

czyli jakby z angielska a furry tale.

Przysiadłszy na brzegu miski pełnej mleka zapłakał po skosie, bo oczy miał skośne lekkawo. Że oczy miał skośne, to płakał ukośnie i na ukos. Prostopadle do reszty, proporcjonalnie do świata, zapłakał, łapę w mleku umoczywszy. Ruchem łapy zwinnym acz gracji pozbawionym, rozlał ciecz mleczną na posadzkę. Wniosków nie wyciągnąwszy, ogonem dezaprobatę swą wyraziwszy, odszedł unosząc nos dumnie ku górze. W nieznane a znajome miejsce się udawszy, położył się w kocu miękkości, jako że pod kocem kołdra leżywszy, mięciej mu było pod grzbietem. Zasnąwszy, śnił sen, że może spać nie może, a może, że może. Przysiadłszy na posadzce zimnej i krople mleka ujrzawszy tudzież tam i ówdzie w około, dostrzegła, że się znalazłszy w krainie mlekiem płynącej i jej nie rozpoznawszy, rozpoznała. Ucieszyła się ogromnie, bo taka mała była, że każda jej uciecha większa od niej się robiła. I nie wiedziała, czy dzisiaj jest muchą czy pszczołą. Postanowiwszy, że mleko nie zając, ni królik ni jeż, zamknąwszy swoje myśli na kłódkę błękitną i kluczyk metalowy, zmyśliła pewien pomysł. Pomyślawszy ten pomysł, genialnym ochrzciwszy, w znajome a nieznane miejsce się udała. Na kocu zaległszy posłyszała mruczenie kociwsze. Do źródła mruczenia się przytuliwszy, zasnąwszy i kotem się obudziwszy, mleko pić poszła z posadzki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz