wtorek, 26 kwietnia 2022

Kiedy będzie ciepło?

Pogodynka donosi, że na majówkę pogoda nas rozczaruje. Nie wiem, jaka jest teraz pora roku. Czasoprzestrzeń zakrzywia się trochę. Bardziej czuję się marcowo.

Nie tak dawno temu byłam gdzieś w Chinach, było mi tak ciepło, że to wcale nie był sen, tylko bardziej podróż świadomości. Czułam to ciepło na całym ciele, przyklejało mi się do nóg. Słońce było miękkie, otulające. A później czekały mnie Indie.

środa, 6 kwietnia 2022

T-shirt w czerwono-białe paski, okulary, duży pies, kołdra i rzekomo ty

Podobno podświadomość nie rozpoznaje, czy myśli to zdarzenia faktyczne czy wymyślone. Załóżmy więc, że to nie był sen. Załóżmy się o kawę. Rozstrzygniemy zakład gdy się spotkamy.

Tej koszulki już nie ma, ale i tak liczę co najmniej na remis.

niedziela, 6 marca 2022

Nigdy a zawsze

Czy lepiej nigdy czy zawsze?

Bo ja raczej nigdy, nie zawsze

Nie nigdy, ciut zawsze

Nie zawsze a nigdy, na zawsze?


Czy lepiej późno niż wcale?

Bo ja raczej późno, choć wcale

Nie zawsze, na zawsze, za późno

Nie wcale, nie późno


Nie lepiej, nie gorzej

Czy lepiej być może?

A może nie może

Bo lepiej już jest?


*

Tyle z przemyśleń o prokrastynacji, o czasie, o nagle urwanej narracji.

Choć jesteś nadal tą samą osobą

Ufam, że coś się zmieniło

Że wzrosłaś

poniedziałek, 17 maja 2010

od wzgórz

kiedy budzi się rano wygląda bardzo wzniośle. a cera blada jak ściana, pusta, biała, duża i jednorodna. wychodzi z domu i idzie na wzgórza. a włosy jej są malownicze. postrzępione, szorstkie i bujne. i niespokojnie idzie na wrzosowiska.

od morza ktoś woła, a może to wiatr złowieszczo pojękuje. zapowiada burze. odwraca głowę. chyba ktoś woła. od morza. zza morza.
skowronek zapuścił się w mętną dolinę. czy zginie?
na horyzoncie pusto. równo i gładko leży ziemia otrawiona. horyzont jest piękny, spokojny i trwały.

odwraca się znów do morza. czy to ona czy morze takie dostojne? skąd przyszły te fale? te zmarszczki na czole? skąd te huki, te chmury? te oczy zmrużone? co? gdzie? znowu ktoś woła?
odwraca się do wrzosów. morze staje. chmury odchodzą. znów ktoś woła. od wzgórz.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Oto co się stało

czyli jakby z angielska a furry tale.

Przysiadłszy na brzegu miski pełnej mleka zapłakał po skosie, bo oczy miał skośne lekkawo. Że oczy miał skośne, to płakał ukośnie i na ukos. Prostopadle do reszty, proporcjonalnie do świata, zapłakał, łapę w mleku umoczywszy. Ruchem łapy zwinnym acz gracji pozbawionym, rozlał ciecz mleczną na posadzkę. Wniosków nie wyciągnąwszy, ogonem dezaprobatę swą wyraziwszy, odszedł unosząc nos dumnie ku górze. W nieznane a znajome miejsce się udawszy, położył się w kocu miękkości, jako że pod kocem kołdra leżywszy, mięciej mu było pod grzbietem. Zasnąwszy, śnił sen, że może spać nie może, a może, że może. Przysiadłszy na posadzce zimnej i krople mleka ujrzawszy tudzież tam i ówdzie w około, dostrzegła, że się znalazłszy w krainie mlekiem płynącej i jej nie rozpoznawszy, rozpoznała. Ucieszyła się ogromnie, bo taka mała była, że każda jej uciecha większa od niej się robiła. I nie wiedziała, czy dzisiaj jest muchą czy pszczołą. Postanowiwszy, że mleko nie zając, ni królik ni jeż, zamknąwszy swoje myśli na kłódkę błękitną i kluczyk metalowy, zmyśliła pewien pomysł. Pomyślawszy ten pomysł, genialnym ochrzciwszy, w znajome a nieznane miejsce się udała. Na kocu zaległszy posłyszała mruczenie kociwsze. Do źródła mruczenia się przytuliwszy, zasnąwszy i kotem się obudziwszy, mleko pić poszła z posadzki.

czwartek, 25 marca 2010

O czym myślał Bóg

stwarzając świat? I jakiej muzyki wtedy słuchał?

Założenie: Bóg stworzył świat.
Teza: muzyka towarzyszy geniuszom i szaleńcom w trakcie działania.
Przykład: Tommy Lee Jones w "Eksplozji" i U2, Nicolas Cage w "Bez twarzy" i muzyka klasyczna, w końcu ten zły policjant z "Leona zawodowca" i Bach.
Założenie i wniosek pomocniczy: Bóg to geniusz i szaleniec w jendym, w jednej osobie boskiej.
Amen.

poniedziałek, 8 marca 2010

Liczy się to, co się ma w środku

- Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Trzeba dostrzegać te pierwsze, żeby było łatwiej - powiedział rozum.
Wykrzywiłam się do siebie, tym-samym wykrzywiając się do rozumu.
- Przestałam dostrzegać te pierwsze, tak? - spytałam.
- Źle mi z tym - wtrąciła dusza.
- Cicho. To tylko chwilowe. Brak serotoniny. Przejdzie - zdjagnozował układ pokarmowy.
- Bez kłótni, proszę! - powiedziało przewrażliwione serce, bo do kłótni było nam jeszcze daleko.
- Mam tego dosyć - odrzekłam ja, a może moja podświadomość.
- Mnie do tego nie mieszaj. Ja czuję, że to nie prawda.
- Mam tego dosyć - odrzekłam ja.
- Eee... - jęknął rozum.
- Wiedziałem, że za wcześnie... - pisnęło sumienie kalkulując dni mojego życia, dzieląc je, mnożąc, cholera wie po co. - Rachunek mi się nie zgadza.
- Jakieś nadużycia? Zrobiłam coś źle? Nie... przecież jestem wolna - wachała się wola.
- Cicho! cicho! Przestańcie się kłócić! - serce.
- Zamknijcie się wszyscy! - krzyknęłam w myślach. Oni zamilkli, tylko serce niespokojnie grało jak poganie na bębnach w noc na cześć najwyższego boga.

(napisałam 24.07.06, prawdopodobnie o 22:34)