poniedziałek, 8 marca 2010

Liczy się to, co się ma w środku

- Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Trzeba dostrzegać te pierwsze, żeby było łatwiej - powiedział rozum.
Wykrzywiłam się do siebie, tym-samym wykrzywiając się do rozumu.
- Przestałam dostrzegać te pierwsze, tak? - spytałam.
- Źle mi z tym - wtrąciła dusza.
- Cicho. To tylko chwilowe. Brak serotoniny. Przejdzie - zdjagnozował układ pokarmowy.
- Bez kłótni, proszę! - powiedziało przewrażliwione serce, bo do kłótni było nam jeszcze daleko.
- Mam tego dosyć - odrzekłam ja, a może moja podświadomość.
- Mnie do tego nie mieszaj. Ja czuję, że to nie prawda.
- Mam tego dosyć - odrzekłam ja.
- Eee... - jęknął rozum.
- Wiedziałem, że za wcześnie... - pisnęło sumienie kalkulując dni mojego życia, dzieląc je, mnożąc, cholera wie po co. - Rachunek mi się nie zgadza.
- Jakieś nadużycia? Zrobiłam coś źle? Nie... przecież jestem wolna - wachała się wola.
- Cicho! cicho! Przestańcie się kłócić! - serce.
- Zamknijcie się wszyscy! - krzyknęłam w myślach. Oni zamilkli, tylko serce niespokojnie grało jak poganie na bębnach w noc na cześć najwyższego boga.

(napisałam 24.07.06, prawdopodobnie o 22:34)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz